Dzień pełen wrażeń
Za nami dzień pełen pozytywnych wrażeń.
Gustaw po raz pierwszy poszedł na całodzienne zajęcia bez żadnego wsparcia w postaci mamy, taty, rodzeństwa czy przyjaciół. Podjął decyzję na tak, wstał rano zmotywowany i po 7 godzinach zajęć orzekł, że było super. Nawet zjadł tam obiad w postaci jarzynówki co mu się od lat nie przydarzyło.
Lila zabrała Locię do swojego ulubionego sklepu z artystyczno- szkolnymi pierdołami. Musiały jechać tam autobusami z przesiadką i wrócić.
Felek mimo problemów technicznych zachował zimną krew i także bez wsparcia zdał egzamin z Wiedzy o Społeczeństwie. Bez wsparcia, bo Marcin pracował a ja byłam na cudownym spotkaniu z pewną uroczą parą oczekującą narodzin dzieciątka, potem zaś odbierałam Gustawka z zajęć.
Wszystko w płynności, z uśmiechem i bez szwanku.
Nie wkradł się chaos mimo, że truchlalam na myśl o Lili muszącej radzić sobie z humorami Loci w przestrzeni publicznej. Ale wszystko poszło dobrze. Loci zepsuł się humor dopiero gdy mnie zobaczyła 🤣
Takie dni utwierdzają mnie w pewnosci, że ten trud się opłaca. Że zaufanie to droga. I że warto nią iść.
Komentarze
Prześlij komentarz