Pożegnanie

 Ponieważ szykuję się na wylot do Polski, postanowiłam przejrzeć paszporty- biorę tylko dziewczynki. Z niedowierzaniem zerknęłam na datę wyrobienia paszportu Felka- ubiegły rok. Czyli to urocze zdjęcie niewinnie uśmiechającego chłopca o okrągłych policzkach zostało wykonane zaledwie rok temu. Uświadomiłam sobie, że już nigdy, absolutnie nigdy nie usłyszę głosu tego chłopca. Nie usłyszę, ponieważ osoba legitymującą się tym paszportem ma teraz gruby, męski głos a ze zdjęcia nie byłoby możliwe jej rozpoznać. Jest też wyższa o jakieś kilkanaście centymetrów. Tamtego chłopczyka już nie ma.

Zalałam się łzami, bo dotarło do mnie, że to, na co czekałam czyli to słynne "Jak będzie duży" już nastąpiło i już tak, jest duży, jest dużo większy ode mnie, preferuje spędzać czas z kolegami niż ze mną a przecież mój Boże, tak strasznie płakał gdy miał iść do żłobka czy przedszkola. Płakał, że chce być z mamą a nie z dziećmi. Teraz ledwo go widuję, bez przerwy nocuje poza domem, na spotkaniach towarzyskich starszaki chichrają się przeklinając w różnych językach a maluchy tęsknie orbitują wokół nich z nabożnym pragnieniem zwrócenia na siebie uwagi brata czy siostry.

Ostatnio Felek często zagaja z butną (albo mającą na taką wyglądać) miną oznajmiając, że muszę to zrozumieć, iż on jest inny niż my. Gadamy i śmiejemy się z tego godzinami, szczególnie gdy uda się uśpić Locię i są to dla mnie błogosławione momenty. Przecież tak mocno wiem i czuję, że on testuje moją reakcje a ja zawsze się tak cieszę, dosłownie jak głupia, że jest w nim ten luz, ochota i potrzeba, żeby mi to mówić. Inny, nie inny, mimo tych potwornych trudności, jakie pokonywałam dawno temu by wyjść jakoś na prostą w tym całym moim nieszczęsnym macierzyństwie, nie wiem, co to bunt nastolatka i szczerze musze powiedzieć, że ja moje nastolatki uwielbiam, bo są dla mnie najczystszym, krystalicznie wręcz szczerym dowodem na to, że opłaciło się nigdy nie poddawać. 



Komentarze

Popularne posty