Występ Lili
Lilianna zakończyła dzisiaj swoją przygodę z półkoloniami. 5 dni zwieńczonych zostało przedstawieniem dla rodzin.
Pominę zupełnie, jak cudownie, z gracją, słodko i wzruszająco grała na scenie, śpiewała i BYŁA, bo rzecz jasna to oczywiste, że ja pieję z zachwytu nad każdym aspektem działalności mojego potomstwa. Chciałam jedynie opisać, ile znaczyły dla mnie reakcje Felka, Gustawka i Loci.
Btw Locia przechodzi ostatnio samą siebie pod każdym względem. Za wyjaśnienie niech starczy, że wolę iść pieszo 5 km niż wsiąść z nią do autobusu.
Padał deszcz, więc zaproponowałam chłopakom, żeby zostali w domu. Felek był tym wręcz obruszony:
- Co??!! MUSZĘ A NAPEWNO BARDZO CHCĘ IŚĆ NA WYSTĘP LILI!!!
Gdy dojechaliśmy i usiedliśmy na widowni, maluchy skamieniały w uroczystym oczekiwaniu. Byłam oczywiście gotowa na wyjście z Locią w razie konieczności. A ona... patrzała, siedziała sama na swoim krześle, słuchała, podziwiała, po wszystkim długo klaskała zachwycona....
Żegnamy się jutro z Białymstokiem. Gustawek wyznał, że trochę się stresuje (boi się wchodzić i wychodzić z pociągu, martwi się, że ruszy zanim bezpiecznie dokona się tej akrobacji), na co Locia:
-Nie maltw się. Będziemy w tym lazem.
Powiedziała Gustawkowi dokładnie to, co ja im mówię zawsze, gdy czegoś się obawiają❤️ Jednak gdzieś coś tam zostaje czasami w tej rozczochranej łepetynie.
Piękny to był dzień i pokazał siłę więzi, jaką mamy, jaką dzieci mają ze sobą. A jutro po półtora miesiąca tęsknoty spotykamy się na chwilę z Marcinem❤️ Jestem szczęśliwa. Przed nami kolejne przygody!
Komentarze
Prześlij komentarz