Co robicie zimą?

 To już ten czas. Oficjalnie zamykam sezon na pytanie "Jak przetrwaliscie zimę?" i otwieram "Co robicie zimą?"

Większość bowiem ludzi, z którymi dzielimy życie myśli o zimie dużo. A najwięcej o tym, jak tu jej uniknąć! Palenie w żeliwnym piecyku z rana kilkoma szczapami czy suszenie wypranych w zimnej wodzie gaci nad takowym jest ok, ale już przymus rąbania ton drewna by przetrwać czy płacenie horrendalnych rachunków za gaz czy prąd, jak również niemożność wyjścia z domu, bo za zimno (tak, wiem, są i tacy, dla których nie ma złej pogody..... ja do nich nie należę)- już nie aż tak. Wiem, że wszystko można, jak się chce.... Tylko my tak bardzo nie chcemy....

Z drugiej strony dłuższy pobyt w Polsce mógłby nam się przydać, może udałoby mi się np. zrobić prawo jazdy czy uporządkować pewne sprawy zawodowe.  Gustaw uwielbia Polskę i błaga o możliwość zorganizowania mu urodzin w tym właśnie kraju.... Ech.... jego urodziny są w lutym....

Z kolei Lila marzy o tym, by przynajmniej część zimy, minimum miesiąc polatać z przyjaciółką po kadyksyjskich plażach, bo H. właśnie tam będzie i w sumie ta opcja też wydaje się bardzo atrakcyjna.

Czułam się naprawdę dobrze i bezpiecznie tylko w Torvizconie i na naszym landzie w Portugalii.... Obie te opcje są dla nas obecnie praktycznie niedostępne. Nie jesteśmy gotowi kontynuować tamto życie. Każdy chce czegoś innego i to konsumuje miliony ton mojej matczynej i ogólnie ludzkiej energii. Jeśli mnie zapytacie co jest najtrudniejsze we wielodzietności to odpowiem z bólem: różnice potrzeb... A jeszcze są gdzieś tam moje... Na emeryturze zamieszkam sama na landzie w glinianej chatce i będę jeździć na ośle do sklepiku. Bo prawka pewnie w końcu nie zrobię 🤣

Jeśli ktoś z Was zamierza również pojawić się zimą gdzieś między Kadyksem a Taryfą to połączmy siły 🧡☀️ 




Komentarze

Popularne posty