Świat pełen barw





Jesteśmy na południu Francji, w górach, zupełnie spontanicznie postanowiliśmy zostać w tym rejonie kilka dni dłużej po tym jak udało nam się skontaktować z dawno nie widzianym znajomym. Nie wiem czy pisałam o tym kiedyś na blogu, w Hiszpanii prawie 2 lata temu poznaliśmy pewnego człowieka z córeczką (wtedy sześcioletnią), bo przejechał z nią rowerem z Niemiec do Andaluzji i potrzebowali gdzieś się zatrzymać.....
Zamieszkali więc z nami na miesiąc....
Tamten czas, jak sen, wspominam i mam ciarki, dzieci się pokochały, a potem nagle wszystko uciekło jak spłoszone ptaki i po chwilowym harmiderze ucichło.
Bylam prawie pewna, że nasze losy rozeszły się na zawsze.
A tu proszę, my we Francji, oni we Francji, no to się spotkajmy!
No i nagle śpimy wszyscy razem w przestronnym mieszkaniu koleżanki naszego odzyskanego znajomego 👌
Dzieciaki mają fazę jakby tych 2 lat nie było. Jakby to wszystko się nie wydarzyło. Rzucały sobie kamienie do rzeki jak wtedy, w Torvisconie. Robiły wyścigi z pieskami na smyczy. Oczywiście Guciowi Pipsztok się wyrwał i poleciał na ulicę. Cały przyrestauracyjny ogródek rzucił się na pomoc, zatrzymując ruch i przywołując sierściucha.
Myślę sobie, tyle fajnych alternatywnych ludzi w tych restauracjach, poszczepili się młodzi żeby na frytki chodzić?
A potem dowiedzieliśmy się, że popularnym rozwiązaniem jest pożyczanie sobie nawzajem covidpassa i kilka plików z kodem wziętych skądś tam wędruje po całej grupie.......
Ufffff 😂😂😂
Wszystko się we mnie uspokoiło i trwa ucieszone.
Przekroczyliśmy 2 granice bez najmniejszych problemów i mamy 'time of our life' ❤
Zamierzamy wkrótce przekroczyć trzecią i obeżreć się słońcem, bo ciepło tutaj jest wręcz otulające, kochające, sycące.
Locisia chodzi po kamienistym brzegu rzeki golutka i bosa, przeskakuje po głazach jak żabka i trudno uwierzyć, że nie ma nawet 10 miesięcy. Dzikie dziecko. Świat jest jej.
Nasz też.

Komentarze

Popularne posty