Gdy czujesz że żyjesz

 Stało się.... Dostałam dzis od losu to, za czym tak bardzo tęskniłam. Coś, co kiedyś było moją najnormalniejszą normalnością... ale przestało nią być! I strasznie, strasznie mi tego brakowało...

Cóż to za luksus?

Ano, umówiłam się z inną mamą (3 dzieci) na fajnym placu zabaw, spędziłyśmy tam 3 godziny a dzieci się bawiły. Grzebały w czarnej ziemi,  jeździły na rowerkach, latały z lizakami, porozbierały się do koszulek. Tylko skołtuniałe długie włoski powiewały na rześkim wiaterku. Gdy wychodziło słońce, było prawie ciepło. Mieliśmy kanapki i soki. Brzmi tak zwyczajnie.... Dla mnie to raj.


To, czego najbardziej się bałam, czyli wysadzanie/ zmienianie pieluszki niemowlęciu zimą na dworze, już za mną. Ola udostępniła mi swoje auto zaparkowane zaraz przy placu zabaw. Lotta płakała tylko troszkę, nie bardziej niż w domu przy podobnych okazjach. A potem na nowo zasnęła w nosidle. Odetchnęłam, napiłam się, zrobiłam bandzie kilka fotek, wystawiłam twarz do słońca. Jak ślimak ze skorupy.... poczucie wyzwolenia....mocy....możności.

Jeszcze nie czuję wiosny, ale czasami czuję, że może być pięknie i ośmielam się marzyć, że będzie. Sami widzicie, że nie chcę wiele. Pełnię szczęścia daje mi błysk w oku rozmówcy, śmiech dzieci, same banały. Więc dlaczego to taki szczyt marzeń...?

Komentarze

Popularne posty