10 dni

 10 dni minęło od świętych narodzin Lotty Vanessy. Jest piękna i rozkoszna. Od drugiej doby jej życia, jak tylko sama zyskałam większą mobilność, wysadzam ją nad miseczką i póki co pieluszkę miała tylko u fotografa (Nie nastawiałam się na 40 dni pełnego połogu. Sytuacja jest taka, że Lotta potrzebuje paszportu. Po 8 dniach bez żalu wstałam z łóżka i pojechaliśmy robić Locince zdjęcia. Marcin dba o mnie bardzo i jestem szczęśliwa, wracam do sił z dnia na dzień. Wszystko, co "mogłoby być lepsze", ale nie jest, przyjmuję jako lekcję z wdzięczności pełną radością.)

Mleka mam tyle, że Lotta plus Gustaw nie dają rady, spokojnie mogłabym karmić jeszcze jedno 😎 Póki co bez zapalenia piersi. Pilnuję tego, żeby się nie przemęczać, trzymać maluchy blisko siebie (one tego też porządnie pilnują😁), cieszyć się tym, co jest- najlepsza profilaktyka wszelkich problemów ze zdrowiem po porodzie...
Guciutek jest niesamowity. Widzę, że jest mu trudno czasami. Starszaki mają go gdzieś, ja przyklejona do noworodka, tata oporządza konie. Aż się pochorował 3 dni temu, ale za Locinką poszedłby w ogień. On nie widzi w niej przyczyny swoich frustracji, w ogóle nie widzi w nikim.... Na nikim się nie wyładowuje, kocha maleństwo, mnie kocha, ciągle to powtarza, dzieli się z nami mandarynkami... aż łezkę dziś uroniłam, jaki on nieskazitelny. Dziecko miłości, bez traumy. Delektuję się niezmiennie przebywaniem blisko tej istoty już prawie 4 lata! Tak się teraz cieszę, że w chwili kryzysu w ciąży nie odstawiłam go od cycka bo to się właśnie spłaca. Śpię z nimi obojgiem i widzę, jak głęboki sens to ma dla relacji, naszej i wszystkiego z wszystkim.
Oczywiście Lotta to normalne dziecko, a to nie może zrobić kupy i płacze, czasami ma ochotę poskakać na piłce o 4 nad ranem. Krzywi się, stęka a ja momentami czuję ciężar, różnego rodzaju. Fizycznie, psychicznie. W takich chwilach widzę wsparcie Marcina oraz Wiebke... Jutro przyjedzie do mnie jej przyjaciółka osteopatka, która ma obejrzeć moją nogę (nerw uciśnięty mięśniem... jakiś skutek uboczny porodu) za worek ziemniaków 😎 W końcu jesteśmy na farmie!
Poza tym Lotta będzie miała sesję artystyczną, tutaj, na miejscu- to prezent od Wiebke, umówiła nam fotografkę, uwielbiam sesje 😊 Lotta Vanessa, zrodzona w Kragen, jedno z tych niesamowitych, bajkowych wręcz zdarzeń, które warto upamiętnić!
Mamy nadzieję, że na Nowy Rok będziemy już w Polsce a zaraz potem załatwimy wszystko co tam do załatwienia i znowu ruszymy gdzieś... Marzę, że wczesną wiosną uda się odwiedzić Hiszpanię i odzyskać chociaż część rzeczy, planów sztywnych nie robimy. Lotto, kochana Lotto, dziękuję, że oduczyłaś nas planowania ❤❤❤



Komentarze

Popularne posty