Czekanie na finał

 Od około 2 tygodni co jakiś czas miewam silne wrażenie, że to już! Skurcze w nocy, niemiłosierny ucisk, brzuch twardy jak arbuz, marzenie żeby być już po 😅 Dzisiaj rano wymiotowałam i czuję od rana regularne rozpieranie, ale wciąż na tyle byle jakie, że z ogromną ochotą wypuściłam rodzinkę na sleep over do przyjaciół! Miałam kiedyś klientkę, która autentycznie rodziła przez 3 tygodnie- po angielsku to zjawisko nazywa się prodromal labour i JEST to poród, tyle, że rozciągnięty w czasie. Z reguły zdarza się gdy bobo jest spore albo nietypowo ułożone- ciało kobiety potrzebuje więcej czasu żeby to i owo skorygować i przygotować na wielki finał. Mądre co?

Do tamtej pani jeździłam kilka razy bo zawsze była pewna, że to TO. W końcu to było TO 😊
Uczepiłam się daty 21.11 ale nie mam obsesji. Co by nie było, coraz bliżej a nie dalej a zaraz stuka nam magiczny 38 tydzień więc każdy dzień może być właśnie tym 😊
Tęsknimy za Hiszpanią, bo zrobiło się zimno i szaro. Radykalnie

postanawiamy spędzać w tym rejonie Europy tylko miesiące letnie. W tym roku wyszło jak musiało, ale kolejny mam nadzieję wykaże się większą łaskawością. No i nie będę już w ciąży! 😎

Komentarze

Popularne posty