Dzień dobry z Neufelden

 Kochani.

Bez udziwnień. Po prostu znowu poczułam potrzebę w miarę regularnego pisania i dzielenia się codziennymi radościami i (mam nadzieję) niecodziennymi smutkami i lękami.

To dość specyficzny okres w naszym życiu. Za około 3 miesięcy przyjdzie na świat nasze czwarte dziecko. Kilka dni temu zlądowaliśmy w Austrii i już tu zostaniemy aż maleństwo nie postanowi się objawić a następnie nie ogarniemy aktu urodzenia i paszportu. Potem w drogę. Gdzie? Jeszcze nie wiemy. Typujemy Bułgarię lub Warmię. Ci, co nas śledzą, wiedzą, że ponad pół roku mieszkaliśmy w andaluzyjskim buszu, ale koronaświrus trochę namieszał w naszym sielankowym życiu i oto poczuliśmy konieczność opuszczenia Hiszpanii. Restrykcje tam panujące bardzo nas zdołowały a tu jeszcze ukazały się 2 kreski na teście ciążowym. Na momencik na naszych misternie układanych puzzlach pojawiły się braki.

To już jednak za nami. Lato spędziliśmy w Polsce i zachwyciliśmy się. Szczególnie Warmia skradła nasze dusze. Ludzie na których ziemi postawiliśmy nasz namiot dodali nam skrzydeł, siły, wizji. Nie zostajemy tam jednak na zimę, bo nie chce nam się użerać z biurokracją po porodzie bez asysty. Zaprosiła nas rodzina z Austrii. Wspaniali ludzie wychowujący trójkę dzieciaków tak jak my w duchu unschoolingu. Odwiedziliśmy ich na trasie do Polski z Hiszpanii. A teraz nasze odwiedziny potrwają nieco dłużej :)

Graficznie ten blog zapewne nie oszołomi bo ja się kompletnie na tym nie znam. Tamtego będzie trzeba zamknąć gdyż ktoś shakował, zabronił mi dostępu do panelu admina i na tym stanęło. Nie mam czasu ani energii się tym zajmować. Poza tym poczułam, że czas na jakiś nowy etap. Nie jestem tą samą osobą, co prawie 11 lat temu gdy zaczynałam pisać Mamę na Puszczy. Moje podejście do świata, do siebie ewoluowało. Mam więcej odwagi, luzu, pomysłów. Nasza rodzina rośnie w siłę. Mamy wrażenie, że nie ma przed nami przeszkód nie do pokonania. Chcemy wrócić do Andaluzji ale gdy będzie to bezpieczne dla naszych stanów psychicznych. Tylko to się liczy. Bo jeśli one szwankują... szwankuje nam cały wszechświat. W ciąży z czwartym maluchem nareszcie to wiem i nie muszę czuć się winna ani gorsza, że to właśnie pilnowanie tej kwestii jest priorytetem. 







Komentarze

Popularne posty